11 listopada - Święty Józef patron konających

„(Pan) Obdarzył go chwałą dorównującą świętym i uczynił go wielkim postrachem dla nieprzyjaciół. Sprawił, że przez jego słowo ustało działanie znaków, uczynił go sławnym wobec królów, jemu dał przykazania dotyczące ludu i ukazał mu swoją chwałę. Uświęcił go w wierności i uległości, wybierając go spośród wszystkich stworzeń" (Syr 45,2-4).

1. Od momentu śmierci zależy wieczność: albo na zawsze zbawieni, albo na zawsze zgubieni. W momencie śmierci człowiek napotyka jednak wiele trudności. Konający, kiedy śmierć poprzedzona jest chorobą, przeniknięty jest wspomnieniami z przeszłości, lękiem przed Bożą oceną, niepokojem ducha, bólem wynikającym z choroby. Oprócz tego z wielkim gniewem działa demon, który zdaje sobie sprawę, że jest to ostatni moment na pozyskanie duszy. Kiedy natomiast śmierć jest nagła albo jest wynikiem niespodziewanej i gwałtownej choroby, wypadku albo przychodzi we śnie, wówczas przygotowanie się na nią nie jest możliwe. Także wtedy, gdy śmierć poprzedzona jest chorobą, często dzieje się tak, że chory z różnych powodów lekceważy swój stan albo napotyka wielkie trudności w przyjmowaniu pocieszeń religijnych; albo brakuje mu wystarczającego żalu za grzechy. Jakże więc wielka jest potrzeba pomocy św. Józefa, wybranego opiekuna konających!

2. Śmierć św. Józefa była najświętsza. Po pierwsze: ponieważ towarzyszyli mu Jezus i Najświętsza Maryja, którzy podsuwali mu najpiękniejsze myśli i darzyli najświętszymi uczuciami. Następnie dlatego, że życie św. Józefa było życiem sprawiedliwego. „Józef, będąc człowiekiem sprawiedliwym” nieustannie gromadził wielkie skarby Nieba. Był on najwierniejszym opiekunem Maryi, święcie wypełnił zadanie bycia ojcem i żywicielem Jezusa. W swoim dziewictwie zawsze i ponad wszystko z całego serca kochał Pana. Dlatego w momencie śmierci miał wielkie pocieszenie we wspomnieniu swojego życia; i miał też najpewniejszą nadzieję spotkania z najsłodszym Ojcem Niebieskim. Dlatego można o nim powiedzieć: „Oto jak umiera sprawiedliwy! . Cenna jest w oczach Pana śmierć świętych.

3. Boski Mistrz ostrzega nas, abyśmy zawsze byli przygotowani na śmierć: „Uważajcie więc na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa oraz trosk codziennego życia, aby ten dzień nagle was nie zaskoczył. Przyjdzie on bowiem nieoczekiwanie na mieszkańców całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście zdołali uniknąć tego wszystkiego, co ma się zdarzyć, i mogli stanąć (z ufnością) przed Synem Człowieczym” (Łk 21, 34-36).

Święty Jakub tak pisze w odniesieniu do bezpośredniego przygotowania na śmierć: „Jeśli ktoś z was choruje, niech wezwie starszych Kościoła. Niech się modlą nad nim, namaszczając go oliwą w imię Pana. Modlitwa zanoszona z wiarą będzie dla chorego zbawienna i Pan go podźwignie. A jeśli popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).

Rachunek sumienia. - Mam w zwyczaju myśleć, że życie jest przygotowaniem na śmierć i na wejście do Nieba? Wszystko podporządkowuję Niebu? Modlę się do św. Józefa za konających i za siebie samego?

Postanowienie. - Raz dziennie odmówię akt strzelisty: „Święty Józefie, przybrany ojcze Jezusa Chrystusa i prawdziwy oblubieńcze Dziewicy Maryi, módl się za nas i za tych, którzy dzisiaj (albo tej nocy) umierać będą”.

Modlitwa. - Do ciebie się uciekam, św. Józefie, patronie konających; i Tobie, któremu w godzinie śmierci towarzyszyli Jezus i Maryja, polecam siebie samego i wszystkich umierających; abyś w tym ostatnim momencie obronił ich przed zakusami diabła oraz uchronił przed wiecznym potępieniem. W pokoju zamknij nasze oczy na rzeczy ziemskie, abyś mógł nam je kiedyś otworzyć w Niebie na kontemplację Boga twarzą w twarz.

za: J. Alberione, Krótkie medytacje na każdy dzień roku, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2014.