15 lipca - Męka - II

„Ojciec miłuje Mnie, dlatego że oddaję swoje życie, aby je znowu odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz oddaję je z własnej woli. Posiadam bowiem władzę, aby je oddać, jak i ponownie odzyskać" (J10,17-18).

1. Jezus Chrystus cierpiał dobrowolnie. To nie była taka zwykła uległość i poddanie się, jak bywa przypadku ludzi. Przyjął ciało, aby móc cierpieć i umrzeć. My odczuwamy ból, ponieważ jesteśmy słabi; on doświadczył bólu, bo sam tego pragnął. Jego dusza zawsze cieszyła się wiecznym szczęściem; ale Jezus znalazł cudowny sposób, aby odczuwać ból zarówno w duchu, jak i na ciele. Święty Augustyn mówi: Jego cierpienia są prawdziwe, ponieważ w swojej mocy zapragnął ich doświadczyć. Mieszkańcy Nazaretu chcieli strącić Go ze skały, na której wznosiło się ich miasto; ale On nie chciał umierać, roztrzaskując się o kamienie; dlatego przeszedł między nimi i się oddalił. Żydzi chcieli Go ukamienować, bo mówił o sobie jako o Bogu, ale On nie chciał kamienowania; dlatego się oddalił, a kamienie wypadły z wrogich rąk.
Kiedy nadeszła wyznaczona godzina, wiedząc że Judasz przyjdzie z żołnierzami do Ogrodu Oliwnego, również On tam się udał; kiedy kohorta nadeszła, Jezus powiedział do apostołów: „Wstańcie! Chodźmy! Oto nadchodzi ten, który Mnie wydaje” (Mk 14, 42).

2. Pragnął najbardziej upokarzającego rodzaju śmierci. Chciał pokazać, że Jego oddanie się w ręce wrogów jest zupełnie dobrowolne. W Ogrodzie Oliwnym zapytał żołnierzy: Kogo szukacie? Odpowiedzieli: Jezusa z Nazaretu. Ja jestem. Na te słowa cofnęli się i upadli na ziemię i nie mogli się podnieść, dopóki im na to nie pozwolił. Święty Augustyn mówi, że przez to powalenie ich na ziemię ukazał swoją moc; przez pozwolenie na powstanie pokazał wolną wolę i zgodę na śmierć.
Jeśli chciałby się uwolnić, wystarczyło poprosić Ojca, aby wysłał zastępy Aniołów; tak oznajmił Piotrowi, który chciał Go bronić przy pomocy miecza. Co więcej, wystarczyło, aby posłużył się swoją mocą cudotwórczą: mógł nie tylko uwolnić się od śmierci, ale także przywrócić do życia innych i samego siebie. Po trzech dniach w grobie On, nieżywy, uwolnił się od kamienia zamykającego wejście do grobu i od żołnierzy, których wprawił w osłupienie.
Jezus oddał się w ręce wrogów: przyjął znak, jakim był zdradliwy pocałunek Judasza i powiedział: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności”.

3. Jezus żył tą godziną od momentu Wcielenia, ofiarując siebie samego jako ofiarę. Przez całe życie pamiętał o tej misji: Chrzest mam przyjąć i jakże jestem udręczony, aż się to wypełni” (Łk 12, 50). Czekając na moment chrztu krwi, doświadcza niemal udręki. Piotrowi, który nie chciał o tym słyszeć, powiedział: „Idź za mną, szatanie! Przeszkadzasz Mi!” (Mt 26, 46). Musiał czekać na swoją godzinę, ale kiedy wreszcie nadeszła, był przygotowany: „Wstańcie! Chodźmy!”

Rachunek sumienia. - Czy w pełnieniu mojej misji i obowiązków przyjmuję cierpienia, które muszą im towarzyszyć? Pragnę ich? Przygotowuję się na nie przez modlitwę? Poznaję i przyjmuję wewnętrzne pragnienia Jezusa?

Postanowienie. - Rozważę słowa: „Chrystus cierpiał za was i zostawił wam przykład, abyście szli Jego śladami” (1 P 2, 21).

Modlitwa. - Jezu, musiałeś przyjąć męczeńską śmierć, dlatego jesteś wodzem męczenników, podobnie jak stoisz na czele apostołów, dziewic, wyznawców. Zobacz, jak opornie, kulejąc, smucąc się, niemal buntując się, idę za Tobą na krzyż! Dlatego tak często nie odpowiadam na moje powołanie, boję się cierpienia. „Męko Chrystusowa, umocnij mnie”. Przez Twoje dobrowolne i Boże przyjęcie cierpienia podtrzymuj mnie. W swoim miłosierdziu wejrzyj na mnie i wspomóż.

za: J. Alberione, Krótkie medytacje na każdy dzień roku, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2014.