28 listopada - Przejście Maryi

"„Mój ukochany odzywa się i mówi do mnie: "Wstań, moja przyjaciółko, moja śliczna, i przyjdź! Bo już minęła zima, deszcze ustały i przeszły. Na ziemi pokazały się kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic, w okolicy już słychać gruchanie synogarlicy..." (Pnp 2,10-12).

1. Pan odpowiedział na żarliwe pragnienia Najświętszej Dziewicy, która ze wszystkich sił chciała zjednoczyć się z Nim na wieki.

Przyjęcie śmierci jest wielką zasługą: tak było w przypadku Jezusa Chrystusa; tak jest z każdą duszą. Nie mogło więc nie dotyczyć Maryi. Również w tym była podobna do swojego Syna. Ale Jej śmierć bardzo różniła się od śmierci dotykającej wszystkich ludzi. Maryja nie umarła z powodu choroby czy starości, ale z miłości do Boga.

Śmierć Maryi nazywana jest snem lub zaśnięciem; czyli jest to Boży sen, który zaistniał w określonym miejscu | i czasie chcianym przez Boga; i który w rzeczywistości boskiej był przebudzeniem w innym życiu, w wizji uszczęśliwiającej. Oznacza: otwarcie oczu na blask Ojczyzny oraz zniknięcie z oczu smutków wygnania.

Chodzi więc o przejście dokonane w miłości. Maryja, szczególnie w ostatnich latach, miała wizje i niebiańskie rozmowy; były one coraz częstsze i coraz dłuższe; rozmawiała z Synem i z Niebem. Kiedy miały one miejsce, bardziej niż na ziemi była już tam, w Niebie. Sprawy ziemskie coraz mniej Ją zajmowały... aż nadszedł moment zaplanowany przez Boga, już się więcej nie obudziła... znalazła się tam, na górze.

2. Trzy rzeczy przyczyniły się do szczęśliwego przejścia Maryi.
Życie przeżyte w pełnym wypełnieniu całej woli Bożej; z wielką miłością. Maryja nie mogła czuć wyrzutu sumienia kogoś, kto obraził Pana.

Pewność, że spotka łagodne i czekające na Nią oblicze Pana. Sąd nad Nią polegał jedynie na przyjęciu Jej do Nieba, nie na osądzaniu Jej życia.

Radość z tego, że zakończyło się Jej wygnanie i że znalazła się w bramach Raju. Niewypowiedziane pocieszenia, które Bóg wlał w Jej serce: z racji wewnętrznej z Nim jedności.

3. Wielkimi krokami zbliżamy się do śmierci, która już zagląda nam w oczy. Cierpienia konającego, który nie był wierny Bogu, będą następujące: wyrzuty sumienia z powodu popełnionych grzechów; strach przed Bożym sądem; żal, że musi zostawić to, czego w życiu szukał i co w nieuporządkowany sposób kochał.

Natomiast w momencie śmierci pocieszenia duszy wiernej Bogu będą następujące: wspomnienie dobrych dzieł uczynionych w życiu; nadzieja na nagrodę; umocnienie Świętymi Sakramentami i Bożymi pociechami.

Rachunek sumienia. - Jaką śmierć sobie przygotowuję? Tę, która czeka sługę wiernego? Czy tę, która spotka niewiernego sługę?

Postanowienie. - Zawsze będę chciał coraz lepiej naśladować w życiu Najświętszą Dziewicę, aby być do Niej podobnym, przynajmniej w jakimś stopniu, w godzinie mojej śmierci.

Modlitwa. - Błogosławiona Dziewico, dzień Twojego przejścia naprawdę był dniem wielkiego zwycięstwa. Otaczali Cię Aniołowie, Jezus wyszedł Cię powitać, a całe Niebo na Ciebie czekało.
Udziel mi łaski świętego przygotowania się na się na śmierć, każdego dnia. Wyproś mi przestrzeń pokuty; wielkie oczyszczenie i wielką jedność z moim Bogiem.

za: J. Alberione, Krótkie medytacje na każdy dzień roku, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2014.