Jestem cudem Bożym!

Błogosławiony Jakub Alberione całym swoim życiem dał świadectwo całkowitej przynależności do Jezusa. Czuł się niegodnym nawet tego, aby być narzędziem w Jego ręku. Z drugiej jednak strony w wielkiej pokorze przyjmował każde wyzwanie, które uznawał za wolę Bożą. Często wymagało to heroicznej odwagi, wielkich poświęceń, ale przede wszystkim niezachwianej wiary i pewności, że jest prowadzony, że faktycznie posługuje się nim Chrystus w szerzeniu swojej Ewangelii. Taka postawa pokory i całkowitego poddania się Bogu wynikała z głębokiego zjednoczenia z Bogiem i nieustannego otwierania się na światło Boże, jakim przez całe życie był oświecany.

Doświadczenie światła Bożego

Krótkim, ale bardzo wymownym komentarzem, świadczącym o działaniu boga w życiu ks. Alberione, są jego własne słowa: "Doświadczył kilku momentów większej łaski, które określiły jego powołanie i misję" (AD 7). Z autobiograficznych zapisków wynika, że "pierwsze jasne światło" Jakub odczytuje w wieku siedmiu lat. Dotyczy ono powołania do kapłaństwa. Czując się sprowokowany pytaniem zadanym przez nauczycielkę Rosę Cardonę, "przez chwilę pomyślał, potem poczuł się oświecony i odpowiedział rezolutnie, budząc zdziwienie uczniów: "Zostanę księdzem". To doświadczenie objęło całą jego dziecięcą osobowość, niosąc ze sobą ważne konsekwencje. Od tej chwili "koledzy, a bywało że i bracia, zaczęli przezywać go "ksiądz", czasami naśmiewając się z niego, czasami przywołując go w ten sposób do porządku". Jednak warte podkreślenia jest to, że odtąd "nauka, pobożność, myśli, zachowanie, nawet zabawy - wszystko szło w tym kierunku" (AD 9).

Światło otrzymane w dzieciństwie nie oznaczało jakiegoś szczególnego kontaktu z Bogiem, ale wzbudzało pewną wrażliwość religijną - i to do tego stopnia, że proboszcz Giovanni Battista Montersino dopuszcza Jakuba do pierwszej Komunii wbrew zwyczajowi i wcześniej od rówieśników (AD 11). W tym samym czasie Jakub włącza się w inicjatywy Dzieła Świętego Dzieciństwa, które propagowało modlitwę wśród dzieci (AD 118).

Zachęcony przez proboszcza, w 1896 roku wstępuje do niższego seminarium w Bra. Jest to czas szczególnego zaangażowania i wytężonej pracy intelektualnej. Sam wspomina, że "od dwunastego do szesnastego roku życia czytał prawie codziennie Roczniki Rozkrzewiania Wiary i Świętego Dzieciństwa". Następnie rozwijał swoją wrażliwość misyjną, czytając "publikacje salezjańskie, Ojców Białych, Instytutu Matki Bożej Pocieszenia i Misji Zagranicznych z Mediolanu" i zapisując się oficjalnie do Dzieła Rozkrzewiania Wiary oraz do Dzieła Świętego Dzieciństwa (AD 19).

Niestety, z nie do końca wyjaśnionych przyczyn 7 kwietnia 1900 roku Jakub zostaje odesłany do domu, nie kończąc piątej klasy gimnazjalnej. Przeżywa trudne chwile i próbuje na nowo odczytać wolę Bożą. Dzięki wierze i pomocy proboszcza, jesienią wstępuje do seminarium duchownego w Albie. 

Tutaj poznaje ks. kanonika Francesco Chiesę (1874-1946), wykładowcę seminaryjnego, człowieka o wielkim duchu i kulturze, którego wybiera na swojego kierownika duchowego. Atmosfera we wspólnocie seminaryjnej zdeterminowana jest przez Rok Święty, ogłoszony przez Leona XIII, oraz przez działania katolików na polu społecznym. W październiku 1900 roku komitet diecezjalny Dzieła Kongresów organizuje swój kongres, na którym postanawia zjednoczyć siły katolickie i ukierunkować je na działalność, zmierzającą do przenikania do mas. Prawdopodobnie do tego spotkania odwołuje się ks. Alberione, kiedy pisze w swych wspomnieniach, że "odbywał się Kongres (pierwszy, w którym brał udział); dobrze zrozumiał mowę Toniola, spokojną lecz głęboką i przekonywującą. Odczytał zaproszenie Leona XIII do modlitwy za wiek, który się rozpoczynał. Jeden i drugi mówili o potrzebach Kościoła, o nowych środkach zła, o obowiązku przeciwstawienia druku - drukowi, organizacji - organizacji, o konieczności wyjścia z Ewangelią do nas, o kwestiach społecznych" (AD 14).

Wkrótce potem, 1 listopada 1900 roku ukazuje się encyklika "Tametsi futura" Leona XIII, w której papież przedstawia Chrystusa jako Drogę, Prawdę i Życie ludzkości. Encyklika kończy się zaproszeniem całej społeczności, aby powróciła do Chrystusa.

Nadzwyczajne światło

Właśnie w tym czasie pojawia się w życiu szesnastoletniego kleryka kolejne nadzwyczajne światło. Leon XIII specjalnym dekretem z 16 listopada 1900 roku zaprasza wszystkich katolików, aby zakończyć Rok Święty modlitwą, uczestnicząc we Mszy św. sprawowanej o północy i pozostając na adoracji Najświętszego Sakramentu przez całą noc.

Kleryk Jakub uczestniczy w nocnej modlitwie w katedrze albejskiej i przedłuża swoją adorację aż do około piątej rano 1 stycznia 1901 roku. Podczas tych długich godzin, przeżytych na intensywnej modlitwie, zanosi do Chrystusa prośby za nowy wiek, zgodnie z życzeniem papieża, wyrażonym w encyklice, oraz zachętą biskupa Alby, Francesco Re (AD 19).

Sam Założyciel, wspominając po latach to doświadczenie, przypisuje mu znaczenie powołania i misji: "Noc, która dzieliła wiek poprzedni od obecnego była decydująca dla specyficznej misji i szczególnego ducha, w którym miało się narodzić i żyć jego przyszłe apostolstwo" (AD 13). W tę noc doświadcza czegoś, co wykracza poza ludzkie kategorie i przypomina "powołanie" Abrahama, "noc ognia" Pascala, "czuwanie zbrojne" Ignacego Loyoli czy "doświadczenie łaski" Rosminiego. Można mówić o swoistej inspiracji eucharystycznej, jakiej wówczas doznał. 

Według interpretacji tych wydarzeń, jakiej ks. Alberione dokonał w 1954 roku, modlitwa z przełomu wieków przekształca się w nadzwyczajne doświadczenie wewnętrzne. Całe jego życie wydaje się być zanurzone w Bogu. Czuje się oświecony: "Szczególne światło przyszło od Świętej Hostii". Czuje się powołany do życia w Chrystusie i bardziej rozumie Jego wezwanie: "Przyjdźcie do mnie wszyscy" - Mt 11, 28. Rozjaśnia się w nim powołanie do kapłaństwa i "rozumie prawdziwą misję kapłana". Jednocześnie przyjmuje za swoje ukierunkowanie eklezjalne: "Wydawało mu się, że rozumie serce wielkiego Papieża, wezwania Kościoła" i odczuwa pilną potrzebę apostolstwa dostosowanego do ducha nowych czasów: "Wydawało mu się jasne to, o czym mówił Toniolo na temat obowiązku bycia apostołami dnia dzisiejszego, posługującymi się środkami używanymi przez przeciwników". Wszystkie te doświadczenia angażują go do tego stopnia, że czuje się "głęboko zobowiązany, aby się przygotować do uczynienia czegoś dla Pana i ludzi nowego wieku, z którymi miał żyć" (AD 15). Ma "w miarę jasne poczucie własnej nicości", lecz równocześnie słyszy zapewnienie Jezusa: "Jestem z wami aż do skończenia świata w Eucharystii" (por. Mt 28, 20). Jest przekonany, że od Jezusa-Hostii otrzyma "światło, pokarm, umocnienie, zwycięstwo nad złem" (AD 16).

Młody Jakub modli się tej nocy, aby "nowy wiek zrodził się w Chrystusie-Eucharystii; aby nowi apostołowie uzdrowili prawo, literaturę, prasę, obyczaje; aby Kościół otrzymał nowy zapał misyjny; aby dobrze zostały wykorzystane nowe środki apostolstwa; aby społeczeństwo przyjęło nauczanie encyklik Leona XIII" (AD 19).

O tym, jak mocne było to doświadczenie i jaki ślad musiało ono pozostawić we wnętrzu młodego Jakuba, świadczy reakcja jednego z kleryków, który widząc go następnego dnia nie ukrywał swojego zdziwienia (AD 21).

Z pewnością opis tego wewnętrznego oświecenia wzbogacony został o aspekty wynikające z jego późniejszej interpretacji. Tym niemniej ks. Alberione zaświadcza, że była to "noc decydująca" dla jego przyszłej misji i dla posłannictwa Rodziny Świętego Pawła. Odwołuje się do niej jako do początku swego duchowego i charyzmatycznego rozwoju. Tym samym daje do zrozumienia, że wszystko, włącznie z łaską fundacji, rozpoczyna się od nocy zamykającej rok 1900 i otwierającej nowy wiek i ma swoją inspirację eucharystyczną. W swoich późniejszych wypowiedziach często daje wyraz przekonaniu, że instytuty Rodziny Świętego Pawła "zrodziły się z Tabernakulum" (AD 34) oraz że "wszystko rodzi się z Eucharystycznego Mistrza, jak z życiodajnego źródła. Tak zrodziła się z Tabernakulum Rodzina Świętego Pawła, tak się posila, tak żyje, tak działa, tak się uświęca" (UPS II, 10).

Doświadczenie światła, jakiego Założyciel doznał podczas adoracji eucharystycznej, znajdzie swoje odzwierciedlenie np. w nauczaniu na temat znaczenia adoracji. Mówiąc do Sióstr Pobożnych uczennic, określa adorację przede wszystkim jako "komunikowanie światła", z którego wszystko inne czerpie natchnienie. Pod koniec życia, nawiązując do siebie i do drogi, jaką przebył z pomocą łaski Bożej, stwierdza: "Oto na pół ślepy, który jest prowadzony, a idąc zostaje od czasu do czasu oświecony, aby mógł wciąż postępować naprzód: Bóg jest światłem" (AD 202).

Następne lata potwierdzają prawdziwość i autentyczność tego niezwykłego doświadczenia. Sam Założyciel pisze, że od tamtej pory myśli, które zrodziły się podczas adoracji, "zdominowały lektury, naukę, modlitwę, całą formację".  Idea uczynienia czegoś dla ludzi nowego wieku, "początkowo bardzo niejasna, rozjaśniała się, a wraz z upływem lat stawała się także konkretna" (AD 21). Owocem wewnętrznego przeżycia jest przekonanie o konieczności rozwinięcia "całej osobowości ludzkiej dla własnego zbawienia i dla bardziej płodnego apostolstwa: umysł, serce, wola..." (AD 22).

Poczucie własnej niegodności

Ważnym źródłem, świadczącym o pracy wewnętrznej młodego Alberione i jego świadomości, jest napisany przez niego "Dziennik" (opublikowany w j. włoskim pt. "Sono creato per amare Dio"). Zawiera on zbiór myśli i spostrzeżeń o charakterze ascetycznym, a jednocześnie stanowi rodzaj swoistych rozmów, prowadzonych z samym sobą. Przypuszcza się, że powstał on bezpośrednio po przeżyciach związanych z całonocną adoracja na przełomie wieków, podczas pobytu w seminarium w Albie. W maksymach przytaczanych na kartach "Dziennika" można dostrzec jak w lustrze odbicie wnętrza kleryka Jakuba. Już pierwsze zdanie nadaje ton całości i stanowi klucz do zrozumienia wielkich dzieł, jakich Bóg dokonał w życiu Założyciela: "człowiek nie powinien pokładać ufności w sobie, lecz w Bogu" (SC 1). Autor przybliża te słowa wyjaśniając, że człowiek pyszny, bez bojaźni Bożej, nie osiągnie swojego celu. Dlatego kończy swe wyznanie modlitwą, prosząc Boga o zbawienie.

W uwagach spisanych przez młodego Alberione przebija świadomość człowieka, który zna swoje ograniczenia oraz wady i wszystkiego oczekuje od Boga. Przede wszystkim daje wyraz potrzebie miłości: "O Jezu, spraw, abym kochał, pozwól mi poznać słodycz miłości. [...] Moje serce pragnie miłości, ale [miłość] skończona mu nie wystarcza" (SC 65). Prosząc o wstawiennictwo Maryję, Matkę Miłosierdzia, modli się: "Pokaż mi drogę. Jeśli mi nie pomożesz, nie dam rady" (SC 101).

Poczucie własnej małości i ograniczoności towarzyszyło Założycielowi przez całe życie.l Także w latach następujących po fundacji Towarzystwa Świętego Pawła (powstałego w 1914 roku) ks. Alberione ma jasną świadomość zarówno wielkości misji, jak i swojej małości. W swoich autobiograficznych wspomnieniach już w pierwszym punkcie zaznacza, że "powinien opowiedzieć podwójną historię braku odpowiedzi na biezmierną Bożą miłość" (AD 1). Ksiądz Alberione czuje "wobec Boga i wobec ludzi powagę misji" powierzonej mu przez Pana i uważa, że "gdyby Bóg znalazł osobę bardziej niegodną i niezdolną, wolałby właśnie ją". Siebie samego traktuje jak "pędzel za marne grosze" i "ślepy wobec dzieła, które jest do wykonania", dając tym samym do zrozumienia, że wszystko należy zawdzięczać Bogu (AD 350).

Doświadczeniu niegodności towarzyszy więc przekonanie o nieskończonym miłosierdziu Bożym. Jeszcze w młodzieńczym wieku napisał zdanie, z którego wynika, że w jakiś szczególny sposób odczuwał potrzebę Bożego miłosierdzia: "Bardzo lubię odmawiać Salve Regina, ponieważ jest tam "Mater Misericirdiae, Vita Dulcedo i gementes et flentes in hac lacrimarum valle; czuję potrzebę Miłosierdzia, smutnej słodyczy, strapienia" (SC 86). Z kolei w innym miejscu pisze: "Panie, usłałeś moje życie cudami i miłosierdziem" (DAI 45). Być może wiązało się to ze słabym zdrowiem i z wątpliwościami, czy podoła wszystkim wyzwaniom nowej misji (AD 112).

Mając świadomość bycia jedynie narzędziem w ręku Boga oraz pragnąc, aby coraz bardziej wyłaniała się postać św. Pawła jako prawdziwego założyciela, ks. Alberione czuje, że musi "zniknąć ze sceny". Nakazuje wręcz swoim naśladowcom, aby uważali "św. Pawła Apostoła za jedynego ojca, mistrza, wzór i założyciela". Sam uważa siebie za "ubogi wrak", który zrealizował jedynie część Bożego dzieła, lecz musiał to niejako uczynić będąc najstarszym spośród tych, których Pan powołał do Rodziny Świętego Pawła (AD 2). W swej pokorze Założyciel przyznaje, że niejednokrotnie "członkowie Instytutu i osoby z zewnątrz nadrabiali jego niezliczone braki" (AD 32). Dlatego świadomy wielu popełnionych błędów oraz swojej wymagającej postawy wobec braci postanawia: "Chcę być dobrym paulistą chociaż w niebie: tam będę bratem dla braci" (DAI 23).

Całkowite zawierzenie Bogu

Poczucie własnej niegodności prowadzi ks. Alberione do całkowitego zawierzenia Bogu. Warto przytoczyć w tym miejscu jego osobiste wyznanie: "Modlę się do Pana, aby odebrał mi całą moją wolę, preferencje, upodobania; ażeby uczynił ze mnie oraz ze wszystkiego, co mnie dotyczy w doczesności i wieczności, to co chce i tak jak chce. [...] Jeżeli tego chce, niech mi odbierze moje zdrowie, powierzone mi zadania, zajęcia, dobra wewnętrzne i zewnętrzne. Wszystko jest wyłącznie dla sławy Bożej, dla wiecznej chwały Jego miłosierdzia, dla pomniejszego mojego grzechu" (DAI 37).

Założyciel modli się jak człowiek, który jest w pełni świadomy swoich ograniczeń i właśnie dlatego wszystkiego oczekuje jedynie od Pana.l Świadczy o tym wyraźnie tekst jednej z jego modlitw, powstałej podczas rekolekcji w 1947 roku: "Dissipavit omnia bona... [roztrwonił wszystkie dobra] umysł, serce, czas, siły, relacje, okazaną pomoc, zdrowie i dobra materialne. Wszystko trzeba naprawić; ponieważ nie mam zasług, nie mam wiary, której Ty byś oczekiwał, nie mam wystarczającej pobożności, nie mam gorliwości względem Boga i dusz. Odtwórz we mnie Siebie samego... Pragnę pozwolić Ci uczynić, co chcesz... Pracuj nade mną... done formetur Christus in vobis... [aby ukształtował się  Chrystus - Ga 4, 19] z tych marności i zniszczeń..." (PA 4).

Ksiądz Alberione czerpie z modlitwy także siłę i ufność, że pomimo ludzkiej grzeszności Bóg potrafi działać w człowieku cuda. Rozważając pewnego razu postać św. Pawła jako "człowieka Bożego", nie potrafił powstrzymać swego zadziwienia i przekształcił je w szczególną modlitwę: "Jestem cudem Bożym! [...] Jestem tożsamy z Chrystusem: Jego sprawy są moimi sprawami; Jego intencje są moimi intencjami; wypowiadam Jego słowa; moja nauka jest Jego nauką; moje życie jest życiem Chrystusa; pełnię dzieła Chrystusa, albo lepiej - to Chrystus pełni je przeze mnie" (PA 18).

W kilka lat po fundacji, będąc świadomym własnych ograniczeń i czując ciężar odpowiedzialności za misję, jaką Pan mu powierzył, ks. Alberione decyduje się uczynić akt całkowitego zawierzenia Bogu, aby wszystko oddać w Jego ręce. Dlatego prosi swoich pierwszych naśladowców, żeby wraz z nim zawarli "pakt" z Bogiem, czyli rodzaj przymierza, w którym zobowiązują się do szukania jedynie chwały Bożej i działania na rzecz zbawienia ludzi. W zamian Bóg ma udzielić nowo powstałej Rodzinie wszelkich łask, potrzebnych do spełnienia misji, do jakiej została powołana, oraz pomnożyć owoce jej pracy duchowej, nauki, apostolstwa i ubóstwa. Ta modlitwa, znana również pod nazwą "Tajemnica powodzenia", stała się od 1919 roku szczególną modlitwą członków instytutów paulińskich.

Prawdziwy cud Boży

Osoba bł. Jakuba Alberione jest "cudem Bożym", bowiem pod wpływem łaski Bożej i pracy wewnętrznej doszedł on do upragnionego ideału utożsamienia się z Chrystusem. Świętość życia Założyciela najpełniej widać w harmonii, jaką odznacza się jego relacja do Boga: z jednej strony ogrom łaski i światła, jakim był obdarzony, a z drugiej doskonała współpraca z tym darem i maksymalne poświęcenie, aby żadnej z łask nie zmarnować. Szczególne wybranie, jakim cieszył się ks. Alberione, nie tylko nie stało się powodem dumy, ale jeszcze mocniej ugruntowało jego pokorne przylgnięcie do Boga. Świadomość własnych niedoskonałości i tego, że nie jest godnym otrzymanego wyróżnienia sprawiła, że całą energię swojego życia poświęcił na realizację otrzymanej misji. NIezwykłość osoby bł. Alberine nie bazuje na wielkości i liczbie podjętych przez niego inicjatyw, ale na tym, że swój entuzjazm wiary i swoje doświadczenie duchowe potrafił przekazać setkom swoich synów i córek, że miał odwagę zawrzeć pakt z Bogiem, ze nigdy nie zwątpił w pewność otrzymanego na przełomie wieków światła i że nigdy nie ustał na drodze służenia Chrystusowi i ludziom.

Krzysztof Burski

Skróty wykorzystane w opracowaniu:
AD - Abundantes divitiae gratiae suae

DAI= Don Alberione intimo
PA - Paolo Apostolo
SC - Sono creato per amare Dio
UPS - Ut perfectus sit homo Dei

za: Rodzina Świętego Pawła nr 2(5)/2003.