1 czerwca - Gorliwość - II

"Nie głosimy bowiem samych siebie, ale Jezusa Chrystusa Pana. Jeśli zaś chodzi o nas, to jesteśmy waszymi sługami ze względu na Jezusa. Bóg, który powiedział: "Z ciemności zajaśnieje światłość", zajaśniał w naszych sercach, aby zabłysło poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Jezusa Chrystusa" (2 Kor 4, 5-6).

1. Jestem człowiekiem, ale także chrześcijaninem. Sakrament bierzmowania zapala w każdym chrześcijaninie ogień Ducha Świętego. W chrześcijaninie doskonałym pali się święty ogień, płomień gorliwości. Jeśli kocham mojego Boga, jeśli wierzę, że ma On prawo do kultu, posłuszeństwa, szacunku ze strony ludzi, jak będę myślał o sposobie życia ludzi? Jestem przekonany o konieczności prośby "Przyjdź królestwo Twoje" (Mt 6, 10), jaki ból poczuję, słysząc tyle bluźnierstw? Jak będę mógł żyć w pokoju, obserwując, że miliony ludzi rośnie, żyje, umiera bez poznania Boga, bez oddawania Mu chwały? Co będę myślał, wiedząc, że wielu z tych, którzy Go znają, odrzuca Go, wypowiada Mu wojnę, żyje jakby Bóg był bytem niemającym żadnego znaczenia; organizuje społeczeństwo w taki sposób, jakby Boga nie było, odmawiając Mu jakichkolwiek praw. Bóg liczy na mnie, ponieważ chce, abym przez moje dzieła i słowa podjął współpracę w rozszerzaniu Jego królestwa.

2. Miłość do Kościoła rodzi apostołów. On jest moją matką, ponieważ stworzył mnie do nowego życia, wychował mnie na swoich kolanach, dając mi możliwość uczestnictwa w swojej bogatej spuściźnie wiary i życia. Musze mu oddać to wszystko, co jest we mnie nadprzyrodzone. Teraz Kościół domaga się ode mnie dzieci: "Daj mi dzieci, [bo inaczej umrę] (Rdz 30, 1). To zobowiązuje mnie do bronienia go przed atakami nieprzyjaciół; do troski o jego rozwój i rozprzestrzenianie się, o budzenie miłości do niego u tych, którzy jeszcze go nie kochają. Jak bardzo mój wpływ byłby ograniczony, to i tak przez modlitwy, dzieła i słowa muszę sprawiać, aby był on coraz bardziej znany: pracując na rzecz tego, aby była "jedna trzoda i jeden pasterz" (J 10, 16).

Miłość do dusz wymaga, abym się interesował ich wiecznym zbawieniem. Nie mogę być prawdziwie wierzący i pozostawać obojętny na ich zbawienie. To nie jest obojętne: wieczne zbawienie czy wieczny ogień. Jeśli wada, grzech są nieszczęściem, to ja zrobię wszystko, aby uwolnić grzeszników. Jeśli religijna niewiedza jest  przyczyną całego współczesnego zła, to ja muszę rozpalić w sobie gorliwość do katechezy i nauczania. Jeśli jestem przekonany o istnieniu piekła i wiem, że wielu idzie prostą drogą prowadzącą do niego, to ja stanę przed nimi, by sprowadzić ich z tej drogi i będę krzyczał: zatrzymajcie się, nierozsądni, zmieńcie drogę i ocalcie samych siebie.

3. Ty, Jezu Zbawicielu, oddałeś krew i życie dla dusz: "Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2, 20). Jakże ja teraz mógłbym bać się jakiegokolwiek trudu ponoszonego dla dusz? Czy mógłbym nie być zdolny do ofiary? Czy mógłbym zostawić ukryte skarby łaski, prawdę Ewangelii, sakramenty zbawienia, które dałeś ludzkości? "Przyszedłem, aby mieli życie" (J 10, 10). "Przyjdźcie wszyscy do Mnie" (Mt 11, 28), powiedziałeś. Oddechem Twojego serca jest więc zbawienie ludzi: jeśli Cię kocham, z pewnością przyprowadzę do Ciebie dusze.

Rachunek sumienia. - Mam miłość do dusz? Miłość do Boga? Miłość do Kościoła? Miłość do Jezusa Chrystusa? Czy ta miłość rozpala we mnie gorliwość?

Postanowienie. - Często będę porównywał moje serce, tak bardzo zimne, z sercem Jezusa rozpalonym miłością do dusz.

Modlitwa. - Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył. Nie mogę pozwolić na to, aby Twoja krew była przelana na próżno, by cierpienia Twojej męki pozostały bezużyteczne. Rozumiem, że wiele razy Twoja śmierć nie przyniosła oczekiwanych owoców: jaki będzie pożytek z mojej krwi? Oby już nigdy tak nie było! Zjednoczę moje ofiary z Twoimi cierpieniami: aby dusze zostały zbawione!

za: J. Alberione, Krótkie medytacje na każdy dzień roku, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2014.